wtorek, 8 października 2013

Subway Surfers: Road to Moscow

Na grę trafiłem przypadkowo jak ściągnąłem ją synowi by się nie nudził jak będziemy czekać w kolejce do lekarza. Potem gdy sam spróbowałem wciągnąłem się nie nażarty. 


Gra polega na uciekaniu złemu policjantowi który nas nakrył gdy rysowaliśmy graffiti na ścianie. Jest to już któraś z kolei gier z serii Subway Surfers, każda w innym mieście na świecie (niestety Warszawy nie ma...) lecz dopiero ta w Moskwie trafiła w moje ręce. 

Rozgrywka
Po prostu biegamy i biegamy przed siebie. Po drodze trzeba omijać stojące ale i nadjeżdżające pociągi. Można po nich skakać dzięki czemu mamy większą widoczność co przed nami ale nie ma za dużo zróżnicowania. Uciekając trzeba zbierać monety za które można kupić nowego bohatera którzy oprócz wyglądy niczym się nie różnią, biegają i skaczą tak samo. Można kupić deska która nas uratuję gdy w coś uderzymy. Mając ją nie kończymy biegu lecz biegniemy dalej tracąc tylko deskę. Co jakiś czas pojawiają się niebieskie klucze dzięki których można kupić jeszcze lepsze rzeczy ale je rzadko widać. Oczywiście są zadania do wykonania zawsze po trzy i jak je wykonamy dostajemy premię. Czasami jak któregoś zadania nie da jak przejść można za monety wykupić ominięcie jego.

Grafika
Co tu pisać? Ja z pokolenia dzieciaków którzy grali w pegasusa i poznawali początki komputera jestem zachwycony że taka grafa jest możliwa na takim małym badziewiu jak telefon czy tablet. Wszystko jest ładnie pokazane, pociągi i tło które jak już wspomniałem nie jest zróżnicowane naprawdę fajnie się prezentują.

Podsumowanie
Miło się gra w gierkę w pociągu gdy się jedzie do pracy czy nawet w ustronnym miejscu gdzie... polecam ją nie tylko młodzieży, graficiarzom czy dzieciom. Starzy też mogą się wkręcić. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz